Nuclear – Murder Of Crows

nuclear murder of crowsKończący się powoli 2020 rok można uznać za stosunkowo udany dla thrash metalu. Na początku kwietnia ukazał się ciepło przyjęty „Titans Of Creation” Testamentu, kilka tygodni później sceną zawładnął zespół o zdecydowanie krótszym stażu czyli Warbringer ze swoim „Weapons Of Tomorrow”. Do udanych wydawnictw z pewnością można jeszcze zaliczyć Sepulturę, poziom utrzymał również Havok.

Kilka tygodni temu świetny powrót po 21 latach zaliczył Mr. Bungle. Za chwilę ukaże się nowy Sodom, którego zapowiedzi w wyraźny sposób sugerują, że i tu się nie zawiedziemy. Jednak czy ich „Genesis XIX” bez problemu zostanie thrashowym albumem listopada? Trzeba przyznać, że Tom Angelripper wraz z nowym składem będzie miał ciężkie zadanie ponieważ w piątek „13tego” ukazała się bardzo mocny i jeszcze bardziej egzotyczny album – „Murder The Crows” Nuclear.

Jest to 5 album w 17letniej karierze chilijskiego Slayera. Już na poprzednich albumach zespół z Santiago udowodnił, że nawiązania do amerykańskiej legendy nie są nieuzasadnione. Po 5 latach przerwy od wydania „Formula Of Anarchy” Nuclear nagrał kolejny bardzo mocny materiał. Pierwsze co rzuca się w oczy w przypadku „Murder Of Crows” to czas trwania. Bolączką poprzedniego albumu było to, że kończył się on krótko po upływie pół godziny trwania. Tu przekraczamy magiczną barierę 40 minut co sprawia, że nowe wydawnictwo jest najdłuższym krążkiem Nuclear zaraz po debiucie – „Heaven Denied”.

„Murder Of Crows” przynosi 11 nowych utworów. Przedpremierowe zapowiedzi dawały już wyraźny sygnał, że będzie ciekawie. „Facing Towards You” to wzorcowy thrash starej szkoły – jest szybko, brutalnie i bałaganiarsko czyli po prostu „slayerowato”. Tak mógłby brzmieć Tom Araya wraz z kolegami na następcy „Repentless”.

Druga zapowiedź – „Abusados” to już zdecydowanie inna bajka: utrzymana w wolniejszym tempie i ze zdecydowanie bardziej rozbudowaną warstwą muzyczną. Gdzieś w oddali pobrzmiewa tu duch Soulfly, głównie ze względu na wokal Matiasa Leonicio, który przypomina tutaj Maxa Cavalerę.

Podczas słuchania „Murder Of Crows” skojarzenie to pojawia się wielokrotnie. Sam „Abusados” natomiast w drugiej części przyspiesza w rejony „Facing Towards You”. Zatem dwa utwory rzucone fanom na pożarcie jeszcze przed premierą dawały wyraźny sygnał, że Nuclear jest w formie. Czy te przypuszczenia potwierdziły się podczas słuchania całego wydawnictwa?

Album rozpoczyna się bardzo przyjemnym, akustycznym „Pitchblack”, który może sugerować, że mamy do czynienia z chilijskim folkiem. Z błędu wyprowadza nas utwór tytułowy – jeden z mocniejszych punktów krążka oparty o kilka świetnych riffów i solówek. Żonglując dynamiką zespół oswaja słuchacza z kilkoma pociskami, którymi zostanie potraktowany za chwilę. „No Light After All”, „Friendly Sociopath”, „Misery Inc.” i „Hatetrend” to utwory rodem wyrwane z „Reign In Blood” – nagrane w opętańczym tempie.

Nawet najdłuższy na płycie „Useless To Mandkind” pędzi niczym TGV co może dziwić patrząc na jego ponad 7 minut trwania. Okazuje się jednak, że część utworu zamyka fragment oparty o akustyczną gitarę. Spina on klamrą cały „Murder Of Crows” – album, który jest bez wątpienia mocnym kandydatem do thrashowego albumu roku. Chilijczycy nie bawili się tutaj w kompromisy i zaserwowali słuchaczom samo „gęste” dając chwilę oddechu jedynie w przerywniku muzycznym „Blood To Spare” oraz zwalniając praktycznie tylko w „When Water Thickens Blood”.

Słuchając „Murder Of Crows” można bez wątpienia stwierdzić, że tak mógłby brzmieć Slayer w 2020 roku. Nuclear nagrał wyjątkowo dobry album w bardzo wyraźny sposób nawiązujący do thrashowej tradycji. Chilijczycy wraz z innymi przedstawicielami sceny takimi jak np. Warbringer dają wyraźny sygnał, że akurat ten podgatunek metalu nie jest zagrożony mimo powolnego odchodzenia legend na emeryturę czy w inne rejony muzyczne. Dla fanów thrashu „Murder Of Crows” jest pozycją obowiązkową!

Moja ocena -> 9/10

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *