Przyznaję się bez bicia – na przestrzeni ostatnich kilku lat scena sludge i post metalowa nieźle namieszała w mojej muzycznej koncepcji „dobra i zła”. Przebrnąłem przez twórczość wielu kapel mających powiązania z obydwoma gatunkami (a właściwie jednym bo post metal kojarzony jest często z atmospheric sludge metalem). Jedne zespoły zrobiły na mnie większe, inne mniejsze wrażenie. Z całości najbardziej wyróżniają się 2 „firmy”: Rosetta oraz właśnie Minsk. I nie chodzi mi tu wcale o poziom tworzonego materiału, bo ten zazwyczaj jest porównywalny – wysoki, tylko o jego klimat i rozbieżność w stosunku do tego co prezentują inne ekipy. Przekopałem post metal wzdłuż i wszerz i ciężko mi znaleźć kogokolwiek kto chociażby w niewielkim stopniu przypominałby Minsk(nawiązania do rytualnych klimatów można odnaleźć w kilku utworach Godsmack ale to zdecydowanie nie ta liga;). Ich twórczość (mimo tego, że czerpie z filarów gatunku jak np. Neurosis czy Isis) jest jedyna i niepowtarzalna. The Ritual Fires Of Abandonment to prawie godzinny rytuał, w którym słuchacz aktywnie uczestniczy. Plemienne, hipnotyczne bębny nadają rytm kolejnym etapom tajemniczych obrzędów. A tych mamy na płycie 6: 3 kilkunastominutowe oraz reszta mieszcząca się w granicach „zdroworozsądkowych”. Dwa z nich można traktować jako przerywniki, wprowadzenia do kolejnych utworów. Warto tutaj zwrócić uwagę zwłaszcza na piękny, delikatny „Mescaline Sunrise”, który przypomina muzyczne miniatury Toola z czasów Lateralus. A jak przedstawia się sprawa z 3 obrzędami właściwymi? „Embers” zaczyna się hipnotycznie, powolnie. Bębny wybijają rytm, wokół którego organizuje się cała reszta wraz z wokalami. Gdy słuchacz przyzwyczaja się do tego specyficznego klimatu zespół atakuje nas nagle ścianą brudnych, ciężkich dźwięków jak gdyby rytuał przechodził w następną, bardziej agresywną fazę. Później napięcie na chwilę opada by w momencie znowu wzrosnąć. Wisienką na torcie jest tu pianino pojawiające się w końcówce utworu. Nie jest to jedyny nietypowy instrument pojawiający się na płycie. W „The Orphans Of Piety” usłyszymy saksofon… Jest to nieziemskie połączenie a efekt końcowy zdecydowanie robi wrażenie. Tak jak cały The Ritual Fires Of Abandonment. Z jednej strony jest to muzyka rytualna, obrzędowa, plemienna. Z drugiej kojarzy mi się z Bliskim Wschodem, klimatami perskimi(szczególnie czuć to w drugiej połowie „Ceremony Ek Statis”). Co by nie było – ekipa Minsk stworzyła materiał, który wymyka się z ram post metalowych. A jeśli już uprzemy się na te ramy to i tak otrzymujemy jeden z najbardziej intrygujących, oryginalnych i najciekawszych krążków w tym gatunku. Jest moc!!
Moja ocena -> 9/10
Słucham teraz. Trochę narkotycznie brzmi zwłaszcza kawałek „Embers” – tak jakby ktoś wrzucił kwasa i zmieszał ambient z metalem.
A dalej jest jeszcze ciekawiej;) Niesamowity krążek – mam go w domu od ładnych kilku miesięcy a za każdym przesłuchaniem odkrywam kolejne smaczki.
A gdzie kupiłeś tą płytę?
Angielski amazon – uzytkownik zoverstocks. Czasem maja te plytke w rozsadnej cenie;)