Michał Łapaj – Are You There

michal lapaj are you there„Wasteland” Riverside ukazał się 3 lata temu. Można by stwierdzić zatem, że członkowie zespołu udali się na bardzo długie wakacje. Nic bardziej mylnego! Mariusz Duda w tym okresie nagrał 2 albumy solowe oraz jeden pod szyldem Lunatic Soul. Do dyskografii „okołoriverside’owej” swoje dorzucił również nowy gitarzysta w składzie czyli Marcin Meller, którego solowe wydawnictwo „Zenith” miało premierę w zeszłym roku.

Rok później światło dzienne ujrzał projekt Michała Łapaja, czyli klawiszowca Riverside. I tak jak u Dudy i Mellera bez problemu odnajdziemy dużo rocka i elementów w sposób bezpośredni nawiązujących do twórczości macierzystej kaperi tak u Łapaja na „Are You There” będzie o to zdecydowanie trudniej. I właśnie chyba to jest największym atutem debiutanckiego materiału klawiszowca. Łapaj odciął się tu całkowicie od muzyki Riverside i stworzył rzecz całkowicie niezależną, mroczną, gęstą, klimatyczną i w wielu miejscach przytłaczającą.

Na „Are You There” dominują brzmienia elektroniczne w bardzo wyraźny sposób nawiązujące do lat 90tych. Często też sięgają do okresu dużo wcześniejszego i np. taki „Where Do We Run” wręcz ocieka twórczością Jeana Michela Jarre’a. Podobnie sprawa ma się w przypadku „Surfacing”. Pozostałe cztery instrumentalne utwory to podróż przez podobne elektroniczno-ambientowe klimaty.

Poza nimi na „Are You There” odnajdziemy 4 kompozycje, w których za mikrofonem usłyszymy gości. I to właśnie te utwory stanowią o sile debiutu Michała Łapaja. „Flying Blind” u niejednego słuchacza będzie mógł wywołać sentymentalną łezkę ze względu na duże podobieństwo do twórczości Blindead z okresu „Absence” i „Ascension”.  Gdyby przymknąć trochę oko to pod twórczość Gdynian można by również podciągnąć „Shattered Memories”. Do pełni szczęścia brakuje tylko gitary i perkusji. W obu utworach za mikrofonem usłyszymy Micka Mossa z Antimatter.

W pozostałych dwóch utworach gościnnie wystąpiła Bela Komoszyńska dysponująca wokalem, który niczym nie ustępuje gwiazdom światowego formatu. Jednak specyficzna muzyka stworzona przez Łapaja sprawia, że obie kompozycje raczej nigdy nie wypłyną na szerokie wody, mimo że na to zasługują. „Shelter” bez problemu wybroniłby się w radiu i z pewnością napędził artyście nowe grono fanów. We „Fleeting Skies” wokal Beli schodzi na dalszy plan i stanowi jedynie tło do muzyki.

Michał Łapaj jest kolejnym członkiem Riverside udowadniającym, że nie tylko lider zespołu jest artystą światowego formatu. I to właśnie jest olbrzymim atutem ich zespołu macierzystego: tworzą go jednostki bardzo uzdolnione, które po wyjściu poza „riverside’ową” etykietę potrafią samemu stworzyć materiał skrajnie różny i przy tym tak samo ciekawy i wciągający.

Moja ocena -> 8/10

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *