Ten album miał się nazywać inaczej. Zupełnie inaczej. Ale czasy były inne – Metal Up Your Ass nie przeszedł i dlatego mamy Kill’em All. A jaki jest debiutancki album Mety? Surowy… Może odrobinę kuleje tu brzmienie… Ale co z tego skoro to niesamowicie dobry materiał – pełen zespołowych i thrashowych klasyków. Chyba każdy fan metalu zna motyw gitarowy z „Seek And Destroy” i co najmniej jeszcze parę smaczków z tego wydawnictwa. Moim faworytem z tego krążka jest „The Four Horsemen” ze świetnymi, galopującymi fragmentami instrumentalnymi. Coś wspaniałego, mógłbym tego słuchać godzinami. Co ciekawe – kawałek ten skomponował rudy Mustaine zanim został wyrzucony z kapeli. Później odegrał go w szybszym tempie, ze zmienionym tekstem i tytułem („Mechanix”) na debiutanckim krążku Megadeth. Drugi w kolejce jest „Motorbreath” – rzecz bardzo szybka, dynamiczna, z bardzo nośnym i chwytliwym refrenem. Na podobnej zasadzie zbudowany jest kolejny klasyk – „Whiplash” oraz otwierający płytę „Hit The Lights”, „Phantom Lord”(świetny spokojniejszy fragment) oraz „No Remorse”. Metallica prezentuje się z trochę lżejszej strony w „Jump In The Fire”. Warto zwrócić uwagę na „(Anesthesia) Pulling Teeth” – jest to ponad 4minutowa zabawa śp. Cliffa Burtona na basie z niewielkim dodatkiem talerzy Ulricha. Nie jest to raczej pełnoprawny kawałek, bardziej ciekawostka, rzecz udowadniająca, że Cliff nie był pierwszym lepszym muzykiem tylko gościem o naprawdę dużych umiejętnościach. Reszta zespołu dostosowała się do niego i nagrała debiut na bardzo wysokim poziomie. Później było jeszcze lepiej ale nie zmienia to faktu, że i tu jest niesamowicie;) Niektórym słuchaczom może momentami przeszkadzać lekko archaiczne brzmienie. Ja zdecydowanie wolę dobry materiał w takiej wersji niż w 100% dopieszczonego brzmieniowo gniota:) Kill’em All to album, który każdy, nie tylko fan ciężkiego grania, znać powinien. Chociażby ze względu na to, że to klasyka lat 80tych i jeden z 4 thrashowych pomników jakie spłodziła wtedy Metallica.
Moja ocena -> 10/10
Metallica – uwielbiam! + za fajny blog:)
Dzięki – staram się;)
Później mam zamiar puścić sobie „Ride”. Ten album jednak również niszczy i jest wypełniony hiciorami. Co do brzmienia – Nie wyobrażam sobie, żeby „Seek and destroy” brzmiało inaczej.
„Ride” to mój ulubiony album Mety i jednocześnie krążek od którego rozpocząłem przygodę z zespołem. Tuż za nim jest debiut i „Justice”. Dopiero za nimi „Master”. Btw. Pisałem już, że masz fajny heathenowski avatar?:)
W tym albumie bardzo wyraźnie można zauważyć, jak duży wpływ na Mettalicę, miała na początku jej działalności twórczość Mannowara. Co jest jak sądzę ciekawym spostrzeżeniem – widać to nie tylko w muzyce ale i w tekstach.