Kariera Megadeth to swego rodzaju sinusoida tudzież inne matematyczne – wykresowe ustrojstwo. W każdym razie te prawie 30 lat na scenie to pasma wzlotów i upadków. Po 4 pierwszych typowo thrashowych płytach nastąpił etap kombinowania, zmiany brzmienia. Jedne eksperymenty wyszły zespołowi całkiem dobrze, inne zdecydowanie gorzej. Co by nie było – dla fanów stylu wyjściowego ekipy Megadeth był to ciężki okres. Zalążki zmian tego stanu można było odczuć w nowym milenium. Przełamanie nastąpiło w 2009 roku wraz z premierą Endgame – moim zdaniem najlepszego krążka od czasów Rust In Peace. Oczywiście każdy z albumów mieszczących się między nimi ma swoje plusy ale nie jest to zdecydowanie to co w ekipie rudego lubię najbardziej. A tu Endgame wywołuje uśmiech na twarzy już od pierwszych sekund. Instrumentalny „Dialectic Chaos” to nawiązanie do czasów So Far, So Good, So What! i tamtejszego otwieracza – „Into The Lungs Of Hell”. Po tym wprowadzeniu następuje „This Day We Fight”, w którym to słuchacz znów dostaje po uszach: jest szybko, dynamicznie, ciężko czyli po prostu thrashowo:) W podobnej atmosferze utrzymany jest singlowy „Headcrusher” i częściowo „1,320” oraz „Bite The Hand”. Reszta prezentuje trochę wolniejsze obroty. Ale i tu nie brakuje ciężaru i co ciekawe – melodyjności i przebojowości. Spójrzmy oczywistej prawdzie w oczy – Mustaine z zespołem nie tworzą muzyki, którą chciałyby grać wszystkie stacje radiowe. A tu sruuu i na Endgame dostajemy „44 Minutes”, „Bodies” czy też „How The Story Ends” – rzeczy, które nieziemsko łatwo wpadają w ucho i nie chcą z niego wylecieć. Osobną sprawę stanowi tutaj balladowy „The Hardest Part Of Letting Go… Sealed With a Kiss”. Niektórym ten utwór może wydawać się tandetny i obciachowy – dla mnie jest to najlepsza thrashowa ballada od wielu, wielu lat. A sam Endgame spokojnie można wrzucić do TOP10 albumów thrashowych wydanych po 2000 roku bo jest to na prawdę mocne wydawnictwo. Dwa kolejne znów odjechały od gatunku wyjściowego zatem pozostaje nam tylko liczyć na to, że zespół szybko wróci na falę wznoszącą;)
Moja ocena -> 9/10