Lou Reed & Metallica – Lulu

luluJakiś czas się wzbraniałem. Mówiłem sobie: po co? Denerwować się? Psuć sobie humor? Marnować półtorej godziny? Ale w końcu się zebrałem w sobie i posłuchałem… Dlaczego nie ma tutaj zdjęcia albumu na moim Pianocrafcie? Bo nie kupiłem tego chłamu, posłuchałem go w internecie. Zastanawiam się czym kierowali się artyści nagrywając to ekhm „dzieło”. Podczas gdy thrashowe legendy nagrywają genialne płyty (przykłady? Exodus – Exhibit B, Overkill – Ironbound, Megadeth – Endgame bo 13tka nie jest do końca gatunkowa, Anthrax – Worship Music, Slayer też nie zbacza z wytyczonego wiele lat temu szlaku) Metallica odcina kupony, rozmienia się na coraz drobniejsze, jedzie na nazwie i popularności. Ciekawy jestem czy ktokolwiek kupiłby to gówno jakby to inni muzycy nagrali. Szczerze wątpię. A spójrzmy prawdzie w oczy – Metallica ostatni dobry thrashowy album nagrała w 1988 roku… Czarny był jeszcze znośny, późniejsze 2 to padaka totalna, St. Anger brzmi jak amatorska garażowa łupanina(chociaż momentami jest fajnie), a DM też wysokim poziomem nie grzeszy. Jakoś wyżej wymienione przeze mnie kapele udowadniają, że można brzmieć w okolicach 2010 roku jak stara szkoła thrashu z lat 80tych. Meta tego nie potrafi. Wracając do Lulu: słuchanie tego syfu jest męczarnią, muzyka momentami jest jeszcze do strawienia (chociaż w większości ciężkostrawna) ale wokal Lou już nie. Reed brzmi jak skacowany, śmierdzący, stary menel marudzący o tym, że nie ma kasy na klina po kilkudniowej libacji. Bez ładu, bez składu, bez sensu i zupełnie niepotrzebnie. Nie wiem dla jakiej grupy odbiorców ta płyta jest skierowana. Sadomasochistów? A gadanie, że to jest poboczny projekt a nie nowa płyta Mety? Niech oni się lepiej zbiorą w sobie i nagrają godnego następcę …and Justice bo od ponad 20 lat im to nie wychodzi. Mówić o Lulu, że jest słaba to jakby ją komplementować i wychwalać. Jak dla mnie marazm, degrengolada, chłam, badziew, szmelc, bubel, syf, kiła i mogiła. Omijać szerokim łukiem. Wrogowi bym tego nie kupił.

Moja ocena -> 1/10

7 myśli nt. „Lou Reed & Metallica – Lulu”

  1. Hoho, to Twój pierwszy post mieszający płytę z błotem! Metalliki nigdy za bardzo nie lubiłem (taki już jestem -co lubią wszyscy dookoła, to ja nie), ale Lulu chyba sobie jednak posłucham. Bo Lou Reeda lubię!

    1. Wiesz co. To jest tak: mam w domu prawie 500 płyt. Wszystkie są co najmniej dobre także zanim je zareklamuję to minie jeszcze kupa czasu, kolekcja pewnie przekroczy 600 albumów itp itd:) Zatem szkoda mi czasu na pisanie o lipie. No ale, że o Lulu jest głośno to postanowiłem dorzucić swoje 5gr – co mi tam:) Czekam na opinię po przesłuchaniu albumu.

  2. Hmm, zastanawiać się można co jest tą ostatnią Twoim zdaniem dobrą płytą Metalliki? Do tego nagraną w 1988? W 1986 była „Master od Puppets”, kolejny album był w roku 1989. Wiesz coś o jakieś płycie demo?:)
    Subiektywnie można podchodzić do ocen pozostałych płyt, ja akurat cenię Metallikę, że poszła też w inne muzyczne rejony, no ale trashowy był przecież ich ostatni album „Death Magnetic”. Czy dobry? Subiektywnie stwierdzam, że bardzo. Zresztą nie tylko ja, gdyż wiele też renomowanych pism ich za tę płytę chwaliło.
    Odcinanie kuponów? Wiesz, odcinanie kuponów można zarzucić Iron Maiden, którzy przez niemal cztery dekady zmieniali się kosmetycznie. Gdyby Metallica odcinała kupony, po sukcesie Black Albumu najpewniej grała by tylko w takim klimacie, plus jeszcze sięgałaby po trashowe klimaty, by zrobić dobrze starym fanom. Oni jednak poszli swoją drogą, woleli eksperymentować, rozwijać się muzycznie i tworzyć muzykę. Inną, nie odcinającą kuponów, ba, zaryzykowali, że starzy fani mogą ich porzucić. Przecież mało kto przez całe życie słucha jednego gatunku, skąd zatem niektórzy wymagają od kapeli, by ciągle grała ten sam gatunek?

    1. W pewnym momencie zwątpiłem, sprawdziłem i miałem rację – …And Justice… ukazał się w 1988 😉 I moim zdaniem jest to ich ostatnia w pełni thrashowa płyta. Tam w recenzji w zdaniu „A spójrzmy prawdzie w oczy – Metallica ostatni dobry album nagrała w 1988 roku…” zabrakło słowa „thrashowy”, teraz przyuważyłem – mój błąd, już poprawiłem. Black Album lubię ale do thrashu mu daleko. Kolejne 2 wydawnictwa to już zupełnie inna bajka, nie moje klimaty chociaż kilka fajnych utworów spłodzili. DM lubię od czasu gdy ściągnąłem skądś wersję z Guitar Hero. Wydanie sklepowe ma strasznie spieprzony mastering, wojna głośności wygrała z rozumem. Szczególnie na lepszym sprzęcie płyta strasznie rzęzi, nie słychać kilku fajnych rzeczy i to mnie razi. Natomiast wersja z GH jest spoko chociaż porównując ją z Ironbound Overkilla, Endgame Megadetha czy Exhibit B od Exodusa brzmi zdecydowanie inaczej. Te ww albumy zajeżdżają o wiele bardziej dobrymi latami 80tymi niż DM (co nie znaczy, że DM jest złe, jest inne). No i co do odcinania kuponów: moim zdaniem na przestrzeni ostatnich lat Metallica z całej wielkiej czwórki najgorzej się prezentuje. Kapele spoza Big 4 takie jak np. Exodus, Overkill czy Testament w ostatnich latach też lepiej wypadają.

  3. Faktycznie, mój błąd z tym 1989;/
    No doba, mogą być kapele lepiej się prezentujące, jasne, ale wg mnie to nadal nie znaczy, że ktoś odcina kupony od sławy sprzed lat.

  4. a ja zdania swojego nie zmienię:) a najbardziej dobija mnie uznawanie Mety przez „specjalistów” za dychę za najlepszy zespół thrashowy w historii. a jak się człowiek zapyta o jakieś ich utwory to najczęściej słyszy „nothing else matters” czy „unforgiven”. a co do kuponów jeszcze. podczas gdy inne ekipy nagrywają coraz lepsze albumy meta odgrzewa kotlety wydając epkę z odrzutami (średnimi swoją drogą) z DM… przyznam szczerze, że kiedyś byłem wielkim fanem Mety ale jakiś czas temu przejrzałem na oczy (tak jak w sprawie twórczości Kazimierza S. pod jakimkolwiek szyldem), poznałem inne ekipy thrashowe i doszedłem do wniosku, że kilka z nich od wielu lat o wiele bardziej zasługuje na bycie w gronie big 4 niż Meta (przykłady? exodus albo overkill). Co nie zmienia faktu, że pierwsze 4 albumy Hetfielda i spółki stoją u mnie na półce na honorowym miejscu. resztę też kupiłem ale bardziej z sentymentu do starych czasów (i tego, że je za śmieszne pieniądze na allegro dorwałem) niż z zachwytu nad ich poziomem i wracam do nich bardzo bardzo rzadko. najczęściej do drugiej płyty z garage,inc i czarnej.

  5. 1. Metallica – śmierdzi gównem, Megadeth – rządzi!!!!!!!!!

    2. Metallica skończyła się na „Kill’em All” (wykurwiste sola i prędkość dźwięku!),
    „Ride The Lightnin” jest do strawienia, ale później to już całkowicie pograli w chuja
    zaczynając od wykurwiście nudnego jak ja pierdolę – „Master Of Muppets”!!!!!!!!!!!!!!!

    3. Dobrze prawisz gościu – tego ŚCIERWA „Lulu” wrogowi bym nie puścił, a co dopiero
    kurwa siebie tym ZAPIJACZONYM KURESTWEM katować!!!!!!!!!!!! Chuj im w cyce kurwa!!!!!!!!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *