Ostatnio przeczytałem fajną opinię na temat dzisiejszego thrashu. Chodziło mniej więcej o to, że zespoły mają 2 wyjścia: eksperymentować (łączyć thrash z death metalem, hardcorem, elektroniką albo jeszcze nie wiadomo czym, np. dubstepem;) lub rzeźbić dalej sprawdzone schematy. Konkursu na zgadnięcie, którą drogą podąża od dłuższego czasu Kreator chyba nie trzeba robić. Rewolucji tu nie znajdziemy, zresztą chyba nikt jej nie oczekiwał. Ja widzę tu natomiast rewelację bo krążka słucha się świetnie. Po różnych eksperymentach z Endoramą na czele Kreator na Violent Revolution powrócił na właściwe tory i dalej się ich trzyma. Przy czym nowemu krążkowi zdecydowanie bliżej do wspomnianego przed chwilą VR niż Hordes Of Chaos. Szczególnie jeżeli chodzi o brzmienie. Bardzo dobrze, że zespół wrócił do tradycji traktując fajny HOC jako brzmieniowy eksperyment. Phantom Antichrist świetnie wpasowuje się w to co zespół robił wcześniej, jest to 13 krążek w ich dyskografii, a mógłby być np. 10 wydanym w okolicach 2000 roku. Nowe wydawnictwo przynosi 10 utworów, no zasadniczo 9 bo pierwszy na płycie „Mars Mantra” to instrumentalne intro – swoją drogą bardzo fajne. Początek jest spokojny, jednak jest to krótki moment bo już rozpoczyna się wprowadzenie do tego co będzie działo się za chwilę. Intro przechodzi płynnie w utwór tytułowy znany od jakiegoś czasu z internetu. Właśnie taką odsłonę tego zespołu lubię najbardziej. „Phantom Antichrist” jest świetny: szybki, drapieżny. A takich genialnych killerów jest tu więcej: „Death To The World”, „Civilisation Collapse” (tu z początku jest trochę wolniej, po chwili wszystko wraca jednak do normy i utwór się rozkręca, na końcu mamy wielkie pierdut!!!), „United In Hate” (balladowy start wprowadza w błąd i nie zapowiada tego co zaczyna się dziać po chwili) oraz „Victory Will Come”. Wszystkie te utwory są bardzo dynamiczne i chwytliwe, wpadają w ucho praktycznie przy pierwszym przesłuchaniu. Grono „ekspresowe” uzupełniają kawałki wolniejsze: „From Flood Into Fire”(z jedną solówką przypominającą mi muzykę z keygenów, Petrozza pokazuje tu, że nie tylko umie się drzeć), „The Few, The Proud, The Broken” (z bardzo ciekawym spokojnym fragmentem i ponownie czystym wokalem), „Your Heaven, My Hell” (sytuacja identyczna jak w utworze poprzednim) oraz na zakończenie „Until Our Paths Cross Again”. Dodatkowy duży plus robi tutaj poligrafia. W czasach gdy dużo zespołów odwala coraz większą pańszczyznę pod tym względem Kreator postarał się – szata graficzna jest tutaj świetna i bogata.Wszystko to składa się na bardzo dobre wydawnictwo. Phantom Antichrist nie ruszył mnie tak bardzo jak Electric Age Overkilla ale nie zmienia to faktu, że to mocna rzecz, kandydat do podsumowań na koniec 2012 roku. Na płycie była naklejka z opiniami prasy o krążku. Wg jednej Phantom Antichrist to najbardziej dojrzały album w dorobku Kreatora. Dyskografię zespołu dopiero poznaję – „anty-chronologicznie” wstecz, zaopatrzyłem się już praktycznie we wszystkie krążki do Cause For Conflict i muszę przyznać, że faktycznie coś w tym stwierdzeniu jest. No i na koniec: w dniu premiery wersję podstawową w sklepie nie dla idiotów można było dostać za 29,99 (deluxe za 59,99 – tu już jest lekka przesada…) – ja chcę wszystkie nowe zagraniczne albumy w takiej cenie!!!! Tak jak na nowym Fear Factory się zawiodłem tak w wypadku Kreatora jestem w pełni usatysfakcjonowany.
Moja ocena -> 7/10
Eee, stary, Kreatora poznajesz od dupy strony. Nie łaska tak zacząć od „Endless Pain”?
Parę lat temu tak zacząłem i mi nie wyszło. Teraz po poznaniu nowszej twórczości tak gdzieś mniej więcej w okolicach Renewal zacząłem od samego początku i jest zdecydowanie lepiej niż przy pierwszym podejściu.
„Renewal”, to też nie najlepsze podejście do Kreatora. Najlepiej zacząć od „Extreme Agression”. Pozdrawiam.
Ogólnie środek dyskografii Kreatora (Renewal -> Endorama) jest mało reprezentatywny chociaż jakby nie patrzeć to jest to etap w ich twórczości czy się tego chce czy nie;)
„Lekcję Kreatora” proponuję zacząć od Coma Of Souls albo Terrible Certainty 🙂 A co do Phantoma, to wszystko się zgadza, tylko ja bym dodał, że słychać tam dalekie echa Endoramy, którą ja osobiście nawet lubię
Wszyscy proponują i proponują;) Problem w tym, że wszystko od Cause For Conflict do Phantom Antichrist już mam na półce, resztę poznałem i poluję na własne kopie na allegro/ebayu:) Na Endoramie większość ludzi wiesza psy i najchętniej „spaliłaby na stosie” to wydawnictwo a ja ten krążek lubię. Mało tu kreatora w Kreatorze i ogólnie thrashu ale muzyka sama w sobie jest fajna. To jest coś na kształt Risk Megadeth tylko, że o wiele lepsze;)
„Wszyscy proponują i proponują;)” – tak jest chyba zawsze 😉 Recenzja jest dobra. Pozdrawiam.
Każdy lubi coś innego… Kreator ma wiele oblicz i co ciekawe w każdym wypada dość przekonująco. Choć większość uważa że prawdziwe oblicze to „Pleasure To Kill”. Tylko czy większość ma zawsze rację? 🙂
Znakomita rozpierducha,wydaje mi się,że to ich najlepszy krążek.A słucham ich od ENDLESS PAIN.