Wielokrotnie wspominałem już, że nie jestem wielkim fanem koncertówek. Są jednak takie wydawnictwa, które powinno się znać a nawet posiadać w swojej kolekcji.
Pierwszym z brzegu przykładem może być „Live At The Gorge 05/06” Pearl Jam. Warto wspomnieć też o genialnych koncertach bez prądu, które zagrały Nirvana i Alice In Chains oraz z naszego podwórka: Hey i Kult. I to byłaby większość wydawnictw tego typu, które posiadam w swojej kolekcji.
Ważne miejsce na półce zajmuje również „Występ” KNŻ, który moim zdaniem idealnie odwzorowuje klimat panujący na koncertach tej odsłony Kazika. Dodatkowo, jak wiadomo, artysta ten nie odstawia pańszczyzny i na każdym koncercie z jego udziałem można liczyć na kilkadziesiąt utworów i co najmniej 2 godziny porządnego grania. W moim przypadku „Występ” jest już wyeksploatowany do granic możliwości zatem nie ma co ukrywać – ucieszyłem się z informacji o zbliżającej się premierze drugiej koncertówki – z pożegnalnej trasy zespołu.
Jednocześnie zapaliła mi się pierwsza lampka ostrzegawcza. Od „Występu” KNŻ wydał tylko jeden album (który mi osobiście podchodzi co najwyżej przeciętnie) zatem na wielką zmianę repertuaru nie było co liczyć. Czyli na „Ostatni Koncert W Mieście” będziemy odgrzewać kotlety? I tak i nie. Z 28 utworów zawartych na 2 płytach 6 to rzeczy z „Bar La Curva / Plamy Na Słońcu”. Z ciekawostek pojawia się tu „Ballada O Janku Wiśniewskim” i „Żona Żołnierza”. Zdecydowanie mniej tu Kazika solo, nadal wybitnie brakuje mi „Co Się Z Tobą Stanie Gdy Ci Ufać Przestanę”, jest za to „Biały Gibson”!
Reszta to rzeczy, które dobrze znamy i lubimy z niewielkimi rotacjami w stosunku do „Występu”. Od jego premiery minęło 14 lat i to słychać. Głównie w głosie Kazika, który nie ma już tej pary co kiedyś. Słychać to np. w „Konsumencie”, który nie ma nawet połowy mocy sprzed lat(ale nie jest to tylko wina Kazika!). I tak jest tu w wielu fragmentach. Blado w stosunku do poprzednika wypada „W Południe”. Wiele w stosunku do wersji studyjnej zyskała „Ballada o Janku Wiśniewskim”, która jest zdecydowanie żywsza i bardziej dynamiczna.
A reszta? Ma lepsze i gorsze fragmenty. W uszy rzuca się natomiast jedna ważna rzecz – brzmienie. „Występ” jest zdecydowanie potężniejszy, momentami przytłaczający. „Ostatni Koncert W Mieście” wydaje się być spłaszczony. Jest to koncert spod znaku „hard” ale instrumentom brakuje mocy, momentami wszystko zlewa się w jedną całość i przez to całą atmosferę szlag trafia. Nie wiem czy to wina obróbki materiału czy koncert był zagrany na lekko (szczerze w to wątpię) ale przez to klimat panujący na koncertach KNŻ został bezczelnie stłamszony. Szkoda. Natomiast duży plus należy się za wiele smaczkó w stylu riff z „Dead Skin Mask” w przerwie między utworami;)
Z jednej strony fajnie, że „Ostatni Koncert W Mieście” ujrzał światło dziennie. Szkoda tylko, że nie wszystko poszło tak jak powinno i w porównaniu do „Występu” nowy album wypada średnio. A niestety nie da się patrzeć na niego inaczej niż przez pryzmat krążka z 2002 roku. Ciekawe czy to już na prawdę koniec czy (tak jak wspomniał Kazik) „zawsze można się reaktywować”?
Czytając wywiad z Nimi w najnowszym „TerazRock” można odnieść wrażenie, że Kazik powiedział „Finito!” i ewidentnie zamknął ten rozdział swojej kariery, gdzie inni, z Litzą, od którego konfliktu z Kazikiem rozpoczął się rozpad zespołu, mają jeszcze nadzieję na powrót do wspólnego grania. Czas pokaże.
Z jednej strony chciałbym żeby to była niekończąca się opowieść bo KNŻ uwielbiam ale z drugiej strony widzę i słyszę co się dzieje z tym zespołem (i Kultem też…).
Z jednej strony chciałbym żeby to była niekończąca się opowieść bo KNŻ uwielbiam ale z drugiej strony widzę i słyszę co się dzieje z tym zespołem (i Kultem też…).
A to nie było tak , że Litza nie miał już czasu na granie z nim z powodu zobowiązań z Luxtorpedą i Arką? I że ustalili że będą grać w tylko takim składzie
Kto to wie – jak w telenoweli;) Ale wydaje mi się, że masz rację – coś takiego było.