Nie lubię tworów z programów TV typu Idol, Mam Talent czy X-Factor. Jeśli już miałbym wybierać to wolałbym Must Be The Music. Tam trafiają się ludzi ciekawi, mający coś do powiedzenia. W pierwszej edycji była Olivia Livki – dziewczyna robiąca sobie podkłady, pisząca teksty, grająca na basie i tworząca swoje stylizacje sceniczne. Niestety wygrał obciachowy „Dobry dien dobry dien, heloł heloł….”. No ale cóż – różni ludzie, różne gusta:) W drugiej edycji była grupa pokręconych gówniarzy w Eris Is My Homegirl. Miazga totalna. Ludzie młodzi, niepełnoletni a technicznie świetni. Wokale mogą ludziom nie odpowiadać ale trzeba przyznać, że pierwszą lepszą kapelą nie są i w branży mogą namieszać. A wracając do tematu. Nie lubię tworów telewizyjnych… Ale ciężko nazwać tworem telewizyjnym gościa który od kilkunastu lat jest znany z ulicy, od kilku z filmików na yt, Szansy Na Sukces a dopiero dość niedawno z Mam Talent (bez sukcesu, za to z pojechaniem na starcie przez Chylińską – „wielką Modern-Rockingową” gwiazdę ostatnich lat…) i X-Factora (tu już z sukcesem). Wielka szkoda, że tacy ludzie jak Gienek czy „gość od akordeonu” – Marcin Wyrostek muszą występować w programach tego typu żeby wypromować się wśród szerszej publiczności. Czekałem na ten album, oczekiwałem czegoś świetnego (podobnie jak w wypadku nowego KNŻ – z resztą Gienek posłużył jako przerywnik podczas męczarni na Barze…/Plamach…). No a okazało się, że wielkiej rewelacji nie ma. Loska ma głos jak dzwon. Szkoda, że na płycie tak słabo to słychać (a przecież Loska potrafi tak zaśpiewać, że człowiekowi ciary przechodzą, prosty przykład na szybko – „Leyla” z X-Factora). Zdecydowanie bardziej podoba mi się to w wersji ulicznej. Podobnie sprawa ma się z muzyką. Zdecydowanie wolę wersje gitarowe od albumowych. Chociaż te z krążka też są dobre jednak taki „Paszport” czy „Dusza” na stricie brzmią o niebo lepiej. Strasznie drażni „Kosił Jaś Koniczynę”. „Can’t Judge Book” – tak jak w X-Factorze Gienek zmiótł Maleńczuka tak, że ten mógłby się nakryć uszami tak tu już tak kolorowo nie jest. Genialny jest utwór „Ciemna Noc”: późny wieczór, zadymiona knajpa, pianino i wokal – stare klimaty, bardowskie, podobne do Taty Kazika. Fajna rzecz na koniec. No i tak mija te prawie 50 minut muzyki. Kilka utworów znanych z ulicy, kilka coverów, kilka średniaków. To chyba za mało żeby za kilkanaście lat ludzie pamiętali o tym wydawnictwie.
Moja ocena -> 6/10
Przesłuchałem tylko pięć kawałków z tej płyty udostępnionych na Onecie. I baaardzo się rozczarowałem. To nie ta sama muzyka, nie ten sam głos, który słyszałem w X-Factor. Gienek śpiewa tu jakby ze ściśniętym gardłem, jakby się siłował i wymuszał z siebie ten śpiew. Muzyka jest płaska i stępiona -brak jej tego rockowego pazura, który było czuć w telewizyjnych występach. Nie kupię tej płyty na pewno. Wystarczy mi to, co usłyszałem na Onecie.
No właśnie to samo mnie w tej płycie boli, miałem odłożoną kasę ale po przesłuchaniu doszedłem do wniosku, że nie warto. 4 dychy zaoszczędzone, a co mnie jeszcze boli to wyłączność dla pewnej złodziejskiej sieci sklepów z książkami i muzyką. Byłem z ciekawości w MM i Saturnie to powiedzieli, że E. ma na wyłączność przez najbliższe tygodnie. To samo jest chyba z KNŻ bo na merlinie widziałem, że premiera 27 grudnia a w E. już od 28 listopada sobie hasa. Buła i tyle… Wielkie oczekiwania miałem w stosunku do GLB i KNŻ i w obu przypadkach się rozczarowałem