Gdyby zapytać przeciętnego fana Dire Straits jaki jest jego ulubiony album grupy to pewnie w 9 na 10 przypadków usłyszelibyśmy odpowiedź: Brothers In Arms. Gdyby ktoś zadał to pytanie mojej skromnej osobie to odpowiedź nie byłaby jednoznaczna. Jedno jest pewne: na 100% nie byłby to BIA. A który mógłby być? Tu w zależności od dnia: raz debiut, raz Love Over Gold. I dziś słów kilka o tym pierwszym;) To, że Knopfler jest gitarowym geniuszem to chyba nie podlega żadnej dyskusji, nie? Jest też ciekawym wokalistą. I obie te rzeczy: gra i głos prezentują bardzo wysoki poziom już na samym starcie – od debiutu. A ten rozpoczyna się na prawdę świetnie. „Down To The Waterline” to jeden z moich ulubionych utworów Dire Straits w ogóle. Rozpoczyna się spokojnym wprowadzeniem by lekko po 50 sekundach przejść w granie właściwe. Granie, które ma na karku już 35 lat a nadal brzmi świeżo. Od tego utworu aż bije pozytywną energią, do tego wielką wartość dodaną stanowią tu solówki. Jednak pod tym względem dominuje tu jednak jeden z największych przebojów grupy czyli „Sultans Of Swing” – gitarowa ekstraklasa. Jakby to powiedział jeden z Łowców.B „ja bym mógł mówić godzinami gdybym cokolwiek wiedział”:) Z resztą co tu mówić na ten temat – wszyscy znają ten utwór. W szybszym tempie zagrany jest jeszcze „Setting Me Up” oraz „Southbound Again”. Reszta to zdecydowanie spokojniejsze klimaty. Mamy tu „Water Of Love” z bardzo charakterystycznym refrenem, który w ekspresowym tempie wkręca się słuchaczowi w głowę i jeszcze długo nie chce jej opuścić. Reszta to rzeczy jeszcze delikatniejsze, idealnie komponują się chociażby z kawą na tarasie z którego rozlega się widok na góry. My siedzimy, pijemy tę kawę, podziwiamy widoki a w tle Knopfler z zespołem w mało inwazyjny sposób opowiada nam swoje historie. Aż człowiekowi żal, że nie ma tarasu tylko mały balkon. Gór z okna też za cholerę nie widać….:) Także trzeba usiąść i się rozmarzyć. A ta płyta idealnie się do tego nadaje. Fakt faktem – nie jest to tak przebojowe wydawnictwo jak Brothers In Arms ale jako całość podchodzi mi zdecydowanie bardziej. Może dlatego, że jest to granie świeże, jeszcze nie skażone komercyjnymi mediami, które to jeszcze do dziś molestują słuchacza klasykami z BIA. Swoją karierę Dire Straits rozpoczęli z na prawdę wysokiego C.
Moja ocena -> 9/10
Otóż można podyskutować, czy Knopfler jest gitarowym geniuszem. Jego sprawność techniczna i kunszt w oszczędnego grania są niepodważalne. Niemniej jednak …. – z resztą, posłuchajmy na początek tego: http://www.youtube.com/watch?v=6diCm4x3iRg . Info – rok 1973. Przy okazji ostrzegam – zgłebianie twórczości (autentycznie genialnego) FZ prowadzi do zarwanych nocy, całych tygodni, miesięcy, uzależnienia…