Jedna myśl nt. „Cult Of Luna and Julie Christmas – Mariner”

  1. W zupełności zgadzam się z recenzją. Po bliskim absolutu „Vertikal” nie spodziewałem się, że kolejnym albumem Szwedzi podniosą poprzeczkę, ale liczyłem po cichu, że poziom zostanie utrzymany. „The Great Call” zmiotło mnie z powierzchni ziemi. „Wreck of S…” – nie tego się spodziewałem, ale po paru przesłuchaniach kilka momentów do mnie przemówiło – przeciętniak z przebłyskami. Jak słusznie ktoś już zasugerował, że ta płyta to nie Cult of Luna & Julie Christmas, a Julie Christmas & Cult of Luna. Natomiast „Chevron” to jest jakieś kompletne nieporozumienie. Przyznam bez bicia, że nie dałem rady dosłuchać tego do końca, a próbowałem ze cztery razy – beznadzieja! Cholera, szkoda.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *