Kilka dni temu szukałem czegoś w szufladzie. Zupełnie zapomniałem, że kilka lat temu schowałem w niej wszystkie moje kasety a wśród nich ten album właśnie. Od razu włączyły mi się wspomnienia no i trzeba było sobie odświeżyć dzieciństwo. Z Gitarą Wśród Zwierząt dostałem na urodziny w 1996 roku (czyli w roku premiery:). Akurat w mediach katowali „Makumbę” i „Shazzę, Moją Miłość” i chyba na tej fali popularności obu kawałków kolega kupił mi pełnoprawny album. Miałem wtedy 11 lat, niewiele o życiu wiedziałem, powyższe kawałki często sobie puszczałem, reszta była dla mnie totalnie niezrozumiała, odległa, kosmiczna. Dopiero kilka lat później odkryłem, że Big Cyc ma lepszą – tę drugą stronę. Tak właśnie – Big Cyc to nie tylko głupkowate i średnio ambitne utwory z nowszych lat. Oni kiedyś na prawdę fajnie grali! I jednym z przykładów może być właśnie ten album. Krążek, który jest istną mieszanką wybuchową. Mamy tu pomieszanie z poplątaniem: granie a’la Red Hot Chili Peppers („Red Hot Chili Big Cyc”) przeplata się z zadziornym rockiem (świetne „Wspaniałe Miasto Amsterdam” oraz „Alkoholu Pełne Nieba”!), rzeczami punkopodobnymi („Tu Nie Będzie Rewolucji”), trafia się nawet cover – bardzo fajnie odegrany „Pasażer” Iggy’ego Popa. To wszystko podlane jest dużą dawką humoru: edukacyjnego – „Wykład Profesora Jana Miodka”(na temat słowa cyc) oraz „Pochwała Higieny”, showbiznesowego – „Będę Śpiewał Tylko Ja” czy niższych lotów – „Kręcimy Pornola”. No właśnie: humor – odgrywa tu bardzo dużą rolę. Nie od dziś wiadomo, że ekipa Big Cyca to jajcarze. Czasem ich żarty śmieszą, czasem są irytujące. Tu raczej mamy do czynienia z pierwszą opcją. Niektórym może nie pasować prostacki „Kręcimy Pornola” ale poza tym króluje tu humor wyższych lotów i będący „na czasie” w tamtym okresie(kawałek o Shazzie;). W przyszłym roku Z Gitarą Wśród Zwierząt zostanie albumem pełnoletnim. Tyle czasu minęło a w ogóle tu tego nie słyszę i nadal te 40kilka minut z Big Cycem to bardzo fajnie spędzony czas. Może gdybym dopiero dziś poznał ten krążek to odczucia byłyby zupełnie inne. Ale on nierozerwalnie jest związany z moim dzieciństwem, dojrzewaniem. Towarzyszył mi przez większą część mojego życia i z pewnością będzie to robił nadal. Chciałem nawet zainwestować w wersję CD ale przestraszyłem się trochę cen na allegro. Chyba poczekam na jakąś reedycję;)
Moja ocena -> 8/10
ale jak to tak? czemu zdjęcie kasety nie jest na yamasze? 🙂 Mi też ta płyta kojarzy mi się z dzieciństwem, cały wpis bardzo podobny do moich przeżyć i odczuć 🙂
mówisz i masz;) średnio mi pasuje ta kaseta do yamahy, która nawet nie wie do czego MC służą;)
Ciekawy styl pisania –:)
Pozdrawiam
Szymon z serwisu http://dlagitarzysty.blogspot.com