Kiedy w 1986 roku trzej młodzi, pokręceni kolesie nagrywali swój debiutancki album chyba w najskrytszych marzeniach nie spodziewali się, że za jakiś czas krążek ten zostanie wydawnictwem kultowym, umieszczanym w wielu rankingach płyt wszech czasów. Zadanie w tamtych czasach mieli o tyle trudne, że scena hip hopowa zdominowana była przez ludność „afroamerykańską”. Aż tu nagle trzech wariatów o żydowskich korzeniach wbija się z buta na tereny nie za bardzo odkryte przez białego człowieka jednocześnie robiąc na nich niezłe spustoszenie. Licensed To Ill to połączenie genialnych bitów ze świetnymi (chociaż bardziej jajcarskimi niż poważnymi) rymami i niezwykłą kreatywnością ludzi, którzy do tej pory z niezbyt wielkim powodzeniem grali muzykę z rejonów hardcore punk. Tu typowo hip hopowe podkłady mieszają się z ciekawymi riffami gitarowymi. W jednym z bardziej znanych utworów grupy – „No Sleep Till Brooklyn”(będącego parodią glam metalu) na tym instrumencie oraz w teledysku udziela się Kerry King ze Slayera. Gitarę usłyszymy tu również w ich absolutnym klasyku „(You Gotta) Fight for Your Right (To Party!)” oraz świetnym otwarciu albumu – „Rhymin And Stealin”. W reszcie utworów zdecydowanie dominują sample. I to nie byle jakie: możemy tu usłyszeć fragmenty z Black Sabbath, Led Zeppelin, Run D.M.C., Aerosmith, War czy też The Clash. Czyli zasadniczo klasyka. I na niej właśnie Beastie Boysi stworzyli swoje klasyki jak np. „Brass Monkey”, „Slow And Low”(oba weszły na Antologię zespołu) oraz kawałki trochę mniej popularne ale równie świetne: „The New Style”, „She’s Crafty” i „Hold It Now, Hit It”. Właśnie do nich (plus 2 klasyków z gitarami) nakręcono teledyski. Warto się z nimi zapoznać: nie są to dzieła wybitne czy wyrafinowane ale ukazują na prawdę rozbestwionych chłopaków z olbrzymim dystansem do siebie. Dystans ten słychać też w wyróżniającym się na tle całości (a raczej odstającym od niej)utworze „Girls” opartym na podkładzie rodem z archaicznych telefonów komórkowych. Jest to krótka prostacka opowieść Ad Rocka o jego pożądaniu dziewczyn i jednocześnie jeden z niewielu utworów grupy, który nigdy nie został zagrany na koncercie. W sumie żadna strata;) Zasadniczo lubię ten kawałek ale nie pasuje mi on totalnie do Licensed To Ill jako całości. I w sumie tylko jego można uznać za niewielką skazę na tym na prawdę świetnym wydawnictwie. Ekipa Beastie Boys wystartowała z na prawdę bardzo wysokiego poziomu, który później utrzymywała przez wiele lat.
Moja ocena -> 9/10